CUDA - O DOTKNIĘTYCH PARALIŻEM

(XX) W okręgu Ferrary żyła pewna kobieta o imieniu Maria, która od czterech lat była sparaliżowana; głowa i wszystkie członki trzęsły się jej. Gdy zmuszona była udać się do jakiegoś miejsca, nierzadko mogła iść tylko tyłem lub bokiem. Pewnego dnia modliła się przed grobem świętego Antoniego i oto nagle mięśnie jej, ogarnięte ostrym bólem, zaczęły się rozciągać. Kobieta podniosła się, stanęła pewnie na swoich nogach i całkiem zdrowa powróciła do domu.

(XXI) Armerina z Vicenzy, sparaliżowana od pięciu lat, mimo czynionych wysiłków nie mogła zrobić ani kroku. Ilekroć zdarzyło się, że stawała wyprostowana, zawsze kołysała się w przód i w tył. Przybywszy do trumny błogosławionego Antoniego, pochyliła się w modlitwie i wnet zasłużyła na odzyskanie zdrowia.

(XXII) Mainard z Ronchi od dwudziestu dni dotknięty był paraliżem tak, że miał zupełnie bezwładne nogi i nie mógł otworzyć ust, aby się posilić. Na wozie wymoszczonym sianem przywieziono go do Prato delia Valle. Gdy wóz dotarł do tego miejsca, jakiś mężczyzna zaniósł chorego na plecach do grobu błogosławionego Antoniego, przed którym pogrążył się on w błagalnej modlitwie. Skończywszy modły natychmiast powstał i otworzył usta. Powrócił do domu na własnych nogach, sławiąc Boga i błogosławionego Antoniego.

(XXIII) Pewna kobieta imieniem Bilia od trzech lat cierpiała na drżenie całego ciała. Z trudem, chwiejnym krokiem przyszła do trumny świętego ojca Antoniego. Gdy trwała w modlitwie przed grobem, drżenie ciała nasiliło się i ogarnęło ją nieznośne gorąco. Mężczyźni i kobiety płakali, współczując chorej, która trzęsła się i pociła. Lecz gdy wyniesiona poza drzwi kościoła nieco odpoczęła, gorączka ustąpiła i kobieta wzmocniona odeszła z tego miejsca.

(XXIV) W zamku Montagnana żyła pewna kobieta, imieniem Solagna, która — od trzynastu miesięcy dotknięta paraliżem — uczyniła ślub, że przybędzie do grobu świętego ojca Antoniego, aby prosić o przywrócenie zdrowia. Gdy pewnej nocy zasnęła leżąc w swoim łóżku, obudził ją hałas, jakby uderzanie w nogę łóżka. Zawołała kogoś, kto był w pobliżu, i zapytała, czy czegoś nie słyszał. Osoba ta odpowiedziała, że nie. Bardzo zaniepokojona kobieta usiadła więc na łóżku i, narzuciwszy na siebie szatę, czuwała. Po chwili jeszcze bardziej przestraszyła się, bo stukot się powtórzył. Zrobiła na czole znak krzyża i rzekła: „Kto dotyka łóżka?" Usłyszała głos, który mówił do niej: „Odwagi, przeżegnaj się!" Na to ona: „Kto jesteś, Panie?" Głos odpowiedział jej: „Jestem Antoni". Kobieta wykrzyknęła wówczas: „Uwolnij mnie, święty Antoni!" A on odrzekł: „Oto zostałaś uzdrowiona". Gdy nastał ranek, kobieta wstała wzmocniona i od tego czasu nie odczuwała żadnych dolegliwości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz